Działka nad jeziorem - gdzie szukać i na co uważać przy zakupie?
Działka tuż nad jeziorem – idealne miejsce na starość i świetna inwestycja z perspektywą wzrostu wartości. Nie zawsze jednak łatwo zorientować się w ofertach. Czasem niedopatrzenie kupującego czy przemilczenie sprzedawcy może mieć bardzo groźne konsekwencje.
Własny „dom nad rozlewiskiem” to marzenie chyba większości Polaków. Nie każdy lubi morskie kąpiele czy góry, ale zamiłowanie do jezior to coś, co łączy mieszkańców Polski. Pływanie, palenie ognisk, żegluga czy wędkarstwo – to tylko kilka propozycji tego, co można robić nad jeziorem. Nic dziwnego, że tak wiele osób szuka nieruchomości i działek właśnie z takim widokiem. Okazuje się jednak, że wśród gąszczu ofert łatwo można się zgubić.
Działka na Warmii i Mazurach marzeniem Polaków
Na początek warto sprawdzić, gdzie najłatwiej o tego typu nieruchomość. Działki z małymi jeziorkami o powierzchni kilkudziesięciu czy kilkuset metrów kwadratowych zdarzają się w całej Polsce. Zwykle aby mieć jezioro trzeba kupić dużą ziemię, nierzadko kilka hektarów. Takie działki są idealnym miejscem pod agroturystykę czy SPA, ale dla prywatnych inwestorów to często zbyt duże zobowiązanie. Nawet mały staw wymaga czyszczenia, pogłębiania czy wydzielenia plaży i zbudowania pomostu, a co dopiero jezioro z prawdziwego zdarzenia. Osoby prywatne mogą więc realistycznie liczyć raczej na ziemię nad publicznym jeziorem z dostępem do linii brzegowej.
Tych najwięcej jest na Mazurach. W innych regionach kraju jeziora zdarzają się, ale jest ich zwykle niewiele. Zainteresowanie taką ziemią w Tatrach czy nad popularnym Zalewem Zegrzyńskim pod Warszawą jest tak duże, że ceny bywają tam bardzo wysokie. Mazury, znane przecież jako kraina tysiąca jezior, oferują zdecydowanie większy wybór.
Trudne poszukiwania na własną rękę
W przypadku konkretnych wymagań, jak działka z dostępem do własnej linii brzegowej, szukanie na własną rękę może być bardzo męczące, a niekiedy nawet niezwykle ryzykowne. W ogłoszeniach różnie może być rozumiana działka „nad jeziorem” (odległości wahają się od kilku metrów, do kilku kilometrów od brzegu), a nawet samo jezioro (czasem przypominające bardziej staw). Utrudnia to porównanie ofert. Jednak groźniejsze są inne przemilczenia.
Pierwsze problemy mogą wynikać z nieznajomości planu zagospodarowania przestrzennego. Najczęstsze to niezrozumienie, czym jest teren rekreacyjny. Kupujący chce wybudować na ziemi dom i osiedlić się w nim na stałe, a dopiero po kupnie ziemi zaczyna rozumieć, że to po prostu niemożliwe. Jeszcze gorzej, gdy planuje ekologiczną agroturystykę, a wokół powstają zakłady przemysłowe, lub przeciwnie – chce budować zakład, ale nie zdaje sobie sprawy, że na terenie bogatym przyrodniczo to czasem niemożliwe.
Plaża własna, ale dzielona z innymi
Większość osób marzących o zejściu do jeziora zaczynającym się tuż za tarasem nie zna też przepisów o dostępie do jezior publicznych. Rodzi to często duże rozczarowanie po zakupie. Sprzedający roztacza zwykle przed potencjalnymi klientami wizję własnego brzegu, gdzie można swobodnie budować prywatny dom czy ekskluzywny ośrodek zamknięty. Tymczasem zgodnie z prawem dostęp do samego brzegu powinien być otwarty, tak by dało się tamtędy swobodnie przechodzić. Co więcej, sama tafla wody należy do Skarbu Państwa, a więc można wprawdzie korzystać z już istniejących pomostów, ale na stawianie własnych przystani czy innej infrastruktury tuż nad brzegiem trzeba mieć już osobną zgodę (co nie zawsze się udaje). Bardzo często kupujący o tym nie wiedzą, narażając się na kary i konieczność rezygnacji z pierwotnych założeń. Poza tym łatwo przepłacić, kupując działkę „z prywatną plażą”, która po czasie okaże się jedynie parcelą z dostępem do plaży publicznej, z której korzysta też cała okolica.
Ryzyko widoczne w czasie powodzi i wiosną
Trzecim elementem, o którym sprzedawca nie zawsze wspomina, a kupujący tego nie sprawdza, bo nie ma świadomości zagrożenia, jest nasycenie gruntu wodą. Problemom sprzyjają spontaniczne zakupy, gdy np. kupcy oglądają i kupują ziemię w czasie suchego lata i dopiero na wiosnę orientują się, że połowę działki zalewa woda. Niektórych problemów nie da się przewidzieć bez specjalistycznej ekspertyzy. Dotyczy to budowania na terenie zalewowym, które może być całkowicie niemożliwe, bardzo drogie w związku z konieczną technologią lub niebezpieczne, o czym można się przekonać zawsze przy okazji kolejnych powodzi. W wielu miejscach bezpieczniejsza będzie budowa kilkadziesiąt czy kilkaset metrów od brzegu.
Doradca pomoże ominąć pułapki
Jasno pokazuje to, że czynników, które warto brać pod uwagę przy zakupie takiej ziemi, jest więcej, niż potencjalni kupujący zdają sobie sprawę. Nie oznacza to, że korzystnej oferty nie da się znaleźć. Raczej jednak trzeba zdać się na wyspecjalizowaną agencję doradczą. W przypadku terenu w ramach gotowej osady blisko jeziora deweloper zadbał wcześniej o sprawdzenie, czy grunt nie jest podmokły i sprawdził plan zagospodarowania przestrzennego. Do takich parcel zwykle doprowadzone są też już media, co na własną rękę w przypadku jezior położonych w głuszy może być trudne i kosztowne. Załatwienie potrzebnych pozwoleń przebiega też sprawniej, gdy stara się o nie doświadczony zarządca terenu w imieniu właścicieli kilkunastu czy kilkudziesięciu parcel. Rezygnując z profesjonalnej pomocy i nie sprawdzając wcześniej ważnej dokumentacji dotyczącej ziemi inwestor naraża się na to, że wokół działki powstaną np. zakłady przemysłowe, a na samej ziemi nic nie uda się wybudować z uwagi na teren zalewowy. Dlatego akurat w przypadku działek nad wodą konsultacja ze specjalistami od rynku nieruchomości jest jak najbardziej wskazana, a zakupy na własną rękę w sieci mogą mieć wyjątkowo nieprzyjemne konsekwencje.